Lęk przed wodą, przed byciem przyłapanym przez rodziców podczas masturbacji czy przed samotnością – co najbardziej straszy nad Falcon Lake?
„Falcon Lake” w reżyserii Charlotte Le Bon, którego premiera odbyła się na zeszłorocznym Festiwalu w Cannes, luźno oparty na komiksie „Une Soeur” (Bastien Vives, 2017 r.) to idylliczne coming of age przegryzione horrorem o 13-latku, który podczas wakacji nad jeziorem przeżywa pierwsze zauroczenie.
Już pierwszy kadr filmu doskonale zwiastuje jego charakter – sielankę tytułowego jeziora pośród lasu zakłóca unoszące się na wodzie ciało. Należy ono do 16-latki, Chloé (Sara Montpetit), która opowiada legendę o duchu dziecka, które tam utonęło. Drewniany domek, gęste trawy, bujna zieleń, słońce srebrzące się w tafli wody, ciepłe barwy (dzięki nagraniu analogowemu) – z przytulnych stają się niepokojące, gdy kamera o parę sekund za długo zatrzymuje się pośród drzew, tak, że ich cienie zdają się coś ukrywać. Wyłaniają się z nich jednak nastolatkowie, upijający się pierwszym winem prosto z gwinta. Takie jawi się dojrzewanie w filmie Le Bon – jako mieszanka beztroski i horroru.
Reżyserka stylowo, z wyczuciem pokazuje Bastiena (Joseph Engel) w kluczowych momentach dla jego rozwoju. Jego seksualność raz gubi się we włosach starszej dziewczyny, raz nieśmiało chowa pod kołdrą, kiedy indziej przekracza granice. Aktorzy są tak naturalni i niby niewinni, że niekiedy to wprawia w dyskomfort. Ale dzięki temu przekaz filmu jest uniwersalny, wszyscy byliśmy kiedyś na pierwszej imprezie, ćwiczyliśmy taneczne ruchy przed lustrem.
Często zabawny i świetnie zagrany, choć akcja bardziej niż wartka, jest jak w tytułowym jeziorze. Ale dzięki temu daje przestrzeń muzyce na wybrzmienie, kadrom na wzbudzenie niepokoju, mikro-gestom aktorów na zakręcenie łezki w oczach (czy swoich czy widzów).
Jednocześnie „Falcon Lake” nie ogranicza się do uroczego, czasem lekko przybrudzonego naturalizmem obrazka – delikatnie wprowadza i głębsze społeczne problemy młodych dziewczyn – jak gdy Chloé dotykają krzywdzące plotki – czy chłopców, od których wymaga się brawury. Całość składa się na staranną kompozycję z uczuciem, nieprzesłodzoną i bez patosu.
W zbalansowanym tonie zostaje i zakończenie, otwarte i tak samo mistyczne, zmuszające do zastanowienia – kiedy, dorastając, rzucamy się na zbyt głęboką wodę?
Falcon Lake podczas 16. edycji Festiwalu Mastercard OFF CAMERA obejrzeć można jeszcze raz – 6 maja, o 18.15 w Małopolskim Ogrodzie Sztuki.
Marta Cipińska