Tak całował jak nie powinien | 20 lat „Nigdy w życiu”

Walentynki w Polsce powinny być obchodzone dzień wcześniej niż na całym świecie, tj. 13 lutego. Dlaczego? Wtedy miała miejsce premiera prawdopodobnie najbardziej romantycznego polskiego filmu jaki kiedykolwiek powstał. Dokładnie 20 lat temu Judyta Katarzyna Kozłowska rozwiodła się z Tomaszem Leonem Kozłowskim, wybudowała swój dom pod Warszawą, poznała Niebieskiego (tego od niebieskich kopert) i na stałe wpisała się w klasykę polskiej komedii romantycznej.

Statystyki mówią, że to spotyka co dziesiątą kobietę w naszym kraju. Dlaczego ja musiałam być ta dziesiąta?! Nie mogłam być ósma?! – mówi Judyta, grana przez Danutę Stenkę. „Nigdy w życiu” to z jednej strony komedia romantyczna, ale też doskonały breakup film, który pomaga się podnieść po stracie. Judyta stała się bohaterką wielu polskich kobiet (i nie tylko), a twarz Danuty Stenki została lustrem, w którym przeglądają się wszystkie (nie tylko) czterdziestolatki z nadzieją na szczęśliwe zakończenia swoich historii. Artur Żmijewski został bohaterem narodowym i trzeba to sobie powiedzieć wprost – bosko całował, a jego Adam (uwaga spoiler ->) niczego złego nie zrobił i Judyta została ofiarą własnego kłamstwa (Judyta, przecież to Ty go oszukałaś do cholery!). Koniec końców wszystko się jednak dobrze kończy: pchają nad ranem wspólnie samochód po Świętokrzyskim szczęśliwi tym dniem i mokrzy od stóp do głów, nie tracąc nadziei.

Czy „Nigdy w życiu” to film naiwny? Oczywiście, że w pewnym stopniu jest, ale jest to chyba jednak cecha komedii romantycznej jako gatunku w ogóle. Nie jest to jednak banalna historia miłosna, o czym świadczy jej popularność nawet po 20 latach od premiery. Oczywiście, to zasługa wybitnego materiału źródłowego, którym była książka Katarzyny Grocholi, jednak nie udałoby się to bez aktorów – Danuty Stenki, Artura Żmijewskiego, ale także Joanny Brodzik, Joanny Jabłczyńskiej oraz Jana Frycza, do tego stopnia, że późniejsze losy Judyty zekranizowane w „Ja wam pokażę!” nie miały bez nich już żadnego sensu (nawet pomimo muzyki Piotra Rubika!).

Cytaty z tego filmu znają absolutnie wszyscy (Judyta, nie dramatyzuj!), ale „Nigdy w życiu” to także doskonała ścieżka dźwiękowa – Reni Jusis, Blue Cafe czy doskonała Edyta Bartosiewicz do tego stopnia, że gwarantuję – kto raz obejrzał scenę w deszczu, już zawsze będzie nucił „Opowieść” przy każdym przejeździe po Świętokrzyskim.

Na wyspach mogą mieć „Dziennik Bridget Jones”, w Stanach „Seks w wielkim mieście”. Polacy nie gęsi i mają swoje „Nigdy w życiu”. Nie jest to tylko sezonowa komedia wychodząca w niezliczonej ilości odcinków w okresie przedświątecznym, gdzie poszczególnych części nie jesteśmy w stanie w zasadzie od siebie odróżnić. To naprawdę ponadczasowe kino pokazujące, ile znaczy, ale także jak proste jest uczucie kochania i bycia kochaną (jest przy mnie, kiedy zasypiam i kiedy się budzę. Staram się zachować spokój, ale to jest rzeczywiście bardzo ekscytujące), bo potrafi otworzyć nowy rozdział w życiu. A jeżeli przez 20 lat jeszcze tego filmu nie widzieliście, to lepiej go obejrzyjcie – żeby nie było jak z tą Statuą Wolności. 😉

Kinga Majchrzak

fot. materiały promocyjne „Nigdy w życiu”

 

 

 

Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję