Robert Eggers jest kolejnym reżyserem, który postawił na historię hrabiego Orloka i mimo, że fabularny „kręgosłup” został zachowany to jego interpretacja różni się w sposób znaczny od tej Murnau, Herzoga czy Coppoli. Reżyser, jak to ma w swoim zwyczaju, w sposób niezwykle autorski i kreatywny podjął się, tym razem, niezwykle kultowej historii.
Akcja rozgrywa się w niemieckojęzycznej części Europy w 1838 roku. Fabuła to dobrze znana opowieść o młodym agencie nieruchomości – Thomasie Hutterze (Nicholas Hoult), który zostaje wkręcony w nikczemny plan sprowadzenia hrabiego Orloka / Nosferatu (Bill Skarsgård) z odległej Transylwanii. Thomas napędzany szybkim osiągnięciem sukcesu finansowego rzuca się w wir pracy i bardzo łatwo podejmuje się zadania wyprawy, z góry skazanej na porażkę. Dla niego jest to największa szansa na zapewnienie sobie dobrej pozycji w firmie, a tym samym dużo lepszego życia dla siebie i swojej żony – Ellen (Lily-Rose Depp). W „Nosferatu” nie mogło zabraknąć postaci Hardinga (Aaron Taylor-Johnson), jego żony i przyjaciółki Ellen – Anny (Emma Corrin) oraz co najważniejsze profesora Albina Eberharta Von Franza (Willem Dafoe).
Gotycki horror został odświeżony w sposób fantastyczny i jednocześnie jest jeszcze bardziej przerażający niż pierwowzory. Widać to nie tylko w doskonałych aspektach scenariuszowych i reżyserskich, ale przede wszystkim w innych technicznych. Scenografia Craiga Lathropa jest imponująca, a współpraca z oświetleniowcami, głównie z wykorzystaniem efektu świec, dodaje scenografii autentyczności i jeszcze bardziej zwiększa „klimat”. Zdjęcia autorstwa Jarina Blaschke są sztuką samą w sobie. Doskonały balans między ciemnością i półmrokiem jest swego rodzaju „wisienką na torcie” w kontekście całości filmu. Oczywiście nie można zapomnieć o świetnym dźwięku i doborze utworów do filmu. I w tym aspekcie, twórcy nie zawiedli, a w szczególności Robin Carolan, który swoją pracą zadbał o to, że płyta ze ścieżką dźwiękową do „Nosferatu” będzie równie pożądanym produktem co sam film. Eggers kontynuuje swój charakterystyczny styl, tworząc film, który jest zarówno hołdem do pierwowzoru, jak i nowatorskim podejściem do tematu. Reżyser dzięki statycznym i długim ujęciom buduje niepokojącą atmosferę, które przenoszą widza w czasie do czasów premiery filmu Murnau.
Ukłony należą się osobom odpowiedzialnym za casting. Młode małżeństwo odgrywane przez Houlta i Depp jest bezbłędne, ale największą zaletą filmu jest drugi plan. Znakomity jak zawsze Dafoe i zaskakujący Simon McBurney (w roli Herr Knocka), skupiają na sobie całą uwagę, gdy tylko pojawiają się na ekranie. W pozostałych przypadkach również nikt nie zawodzi. Oczywiście postacią centralną jest tytułowy wampir, którego Bill Skarsgård przenosi na wyższy poziom. Poza świetną charakteryzacją trzeba zwrócić uwagę na doskonałe przygotowanie sposobu mówienia przez aktora. Za tekstem z usatoday: Orlok ma potężną sylwetkę, która jest jeszcze bardziej niepokojąca ze względu na jego ciągłe sapanie, toczące się R i gardłowe dialogi. Aby jednak uzyskać właściwą wysokość dźwięku, Skarsgård pracował z islandzką śpiewaczką operową Ásgerður Júníusdóttir nad obniżeniem własnego głosu o oktawę, aby uzyskać pełny głos Orloka. Z drugiej strony jest Ellen (Lily-Rose Depp), która wyrasta jako idealnie dopasowana „piękna” dla „bestii” Orloka. Ich duet, choć fizycznie spotyka się tylko kilka razy, znakomicie ze sobą współpracuje, tworząc niepowtarzalną chemię. Depp łączy kruchość klasycznej bohaterki z silną determinacją, a gdy dowiaduje się od eksperta od wampirów, profesora von Franza, że jest ich jedyną nadzieją na zniszczenie Orloka raz na zawsze, nie waha się ani chwili.
„Nosferatu” Roberta Eggersa to dzieło, które czci klasyczny oryginał, jednocześnie wprowadzając nową jakość do tego kultowego obrazu. Jest to film, który nie tylko przywraca wampira na ekran w zupełnie nowym wydaniu, ale tworzy kolejny tom w wyrażaniu artystycznej wizji młodego amerykańskiego reżysera. Eggers po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem tworzenia atmosfery i budowania napięcia, a jego wersja „Nosferatu” to z pewnością film, który długo pozostaje w pamięci.
Marcin Telega
fot. kadr z filmu „Nosferatu”, materiały prasowe dystrybutora