„Las Dama que Pasan” | recenzja filmu „Emilia Pérez”

„Emilia Pérez” to niezwykle oryginalny i odważny film, którego sztampowy opis prasowy może zrazić widza, a zdecydowanie nie powinien. Nie jest to na pewno typowy musical, ale ten gatunek jest zdecydowanie najbliższy do przypisania. Nie jest też to meksykańska telenowela o miłości, kartelach i zawiłych rozciągniętych wątkach. To swego rodzaju hybryda obu z dużym naciskiem na wykorzystanie śpiewu do przekazania w sposób znacznie bardziej dosadny emocji, których w tym filmie co niemiara. Muzyka i kolejno wykonywane utwory mają zarówno charakter tworzenia spójnego obrazu produkcji, ale przede wszystkim uwypuklają stany emocjonalne, w jakich znajdują się poszczególne postacie.

 

Film, poza nielicznymi przypadkami, jest w języku hiszpańskim, ale odpowiedzialni za jego produkcję są Francuzi, na czele z reżyserem/scenarzystą Jacquesem Audiardem. Tym bardziej olbrzymie słowa uznania należą się duetowi Clément Ducol i Camille Dalmais, który stworzył muzykę w całości w języku hiszpańskim.

Historia opowiada o prawniczce – Rita Moro Castro (w tej roli Zoe Saldaña), która walcząc z zaburzeniami meksykańskiego systemu sprawiedliwości odmienia swój los, gdy na jej drodze pojawia się Manitas del Monte z bardzo nietypową propozycją. Bandyta, który na co dzień odpowiedzialny jest za największe dramaty na ulicach meksykańskich miast chce zmienić swoje życie, a konkretniej – chce on dokonać korekty płci. W roli Manitasa, a później tytułowej Emilii występuje Karla Sofía Gascón. Obie aktorki doskonale odnajdują się w stworzonym przez Audiarda świecie i znakomicie odgrywają swoje role. Scenariusz został tak prezencyjnie stworzony, że trudno w nim dostrzec jakiekolwiek większe niedociągnięcia czy też wątki, które nie są w żaden sposób istotne, ewentualnie wątek relacji pomiędzy Jessi (Selena Gomez) i jej kochankiem – Gustavo (Édgar Ramírez) mógłby być bardziej rozwinięty.

Solowa piosenka Saldañy „El Mal” i jej jednoosobowy show podczas imprezy charytatywnej jest punktem kulminacyjnym filmu (który najpewniej będzie najczęściej nagradzanym utworem tego roku), chociaż moim osobistym faworytem jest utwór „Para”, z niezwykle efektownym wykorzystaniem chóru. Utwór kończący film – „Las Dama que Pasan”, zamyka go w bardzo sprawny sposób i jest kolejnym przykładem tego, że muzyka w tym filmie to najjaśniejszy bohater pierwszego planu.

Jakość filmu została doceniona przez licznych krytyków w konkursach na całym świecie. Kilka dni temu podczas rozdania Złotych Globów film otrzymał cztery statuetki (Najlepsza komedia lub musical, Najlepsza aktorka drugoplanowa – Zoe Saldaña, Najlepszy film nieanglojęzyczny oraz Najlepsza piosenka [jedna z dwóch nominowanych]), dodatkowo film nominowany był jeszcze sześciokrotnie. Podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes film otrzymał Nagrodę Jury, zaś Złotą Palmę dla Najlepszej aktorki przyznano czterem bohaterkom filmu – Adriana Paz, Karla Sofía Gascón, Selena Gomez i Zoe Saldaña. „Emilia Pérez” otrzymała również 10 nominacji do Critics’ Choice Awards i 8 do Satelit Międzynarodowej Akademii Prasowej. Nietrudno pokusić się o stwierdzenie, że będzie to jeden z faworytów nadchodzących Oscarów.

„Emilia Pérez” to film niekonwencjonalny i ryzykowny, ale tym samym jest to genialna historia o tożsamości, pożądaniu i miłości. Za stroną polskiego dystrybutora, GutekFilm: Kipiący energią, zarazem baśniowy i hipnotyczny film Audiarda to aktorski i reżyserski popis, za którego liryczną stronę odpowiadają utwory francuskiej kompozytorki i piosenkarki Camille. Ale w ramy klasycznego musicalu „Emilia Pérez” wkłada współczesną wrażliwość, rozsadzającą stare konwencje, by na ich miejscu zbudować nowy, lepszy świat. Gorąco zachęcamy do obejrzenia filmu „Emilia Pérez”, który już 28 lutego będzie dostępny w polskich kinach.

 

 Marcin Telega

fot. kadr z filmu „Emilia Pérez”, materiały promocyjne dystrybutora 

Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję