John Waters powraca

Po 18 latach! Nazywany „Papieżem złego smaku” reżyser (nie)sławnych Różowych flamingów” nakręci adaptację własnej powieści, która ukazała się w księgarniach w maju tego roku.

„Liarmouth: A Feel-Bad Romance” – tak brzmi tytuł owej książki. Główna (anty)bohaterka to Marsha Sprinkle: złodziejka, oszustka, mistrzyni kamuflażu. Kłamstwo to jej drugie imię do momentu, gdy na swej drodze spotyka szalonego mężczyznę, który zmusi ją do mówienia prawdy.

„Liarmouth” to najbardziej zwariowana rzecz, jaką napisałem od dłuższego czasu, więc może to całkiem właściwe, że ta szokująca powieść na nowo uruchomiła silnik mojej kariery – powiedział Waters. Jestem podekscytowany powrotem do branży filmowej i mam nadzieję szerzyć obłąkaną radość wśród odważnych widzów na całym świecie. Cóż, deklaracja artysty brzmi co najmniej obiecująco.

Ostatni, jak dotąd, film Watersa to „Apetyt na seks” z 2004 roku. Główna bohaterka tej niewybrednej, jak to zwykle bywa w przypadku tego reżysera, komedii zapada na tajemniczą chorobę, skutkiem której staje się seksoholiczką. Przez blisko półtorej godziny towarzyszymy mieszkańcom Baltimore (z którego zresztą Waters pochodzi) w ich nieprawdopodobnych przygodach erotycznych. Za wszystkim stoi Belzebub, który przybywa do amerykańskiego miasteczka, aby wywołać istną seksualną rewolucję. Jej ostatecznym celem ma być stworzenie nowej formuły stosunku płciowego.

Szalone? Skandaliczne? Rubaszne? Ostentacyjne? Transgresyjne? Jak wszystkie dzieła Johna Watersa. Do najsłynniejszych należą zapewne wspomniane już „Różowe flamingi” (1972) z udziałem drag queen Divine, „Lakier do włosów” (1988), który doczekał się swojej broadwayowskiej wersji (przeniesionej na duży ekran w 2007 roku) oraz „Beksa” (1990) z Johnnym Deppem w tytułowej roli.

Czy siedemdziesięciosześcioletni już Waters nowym filmem podtrzyma swój status enfant terrible amerykańskiego kina? Dowiemy się już w przyszłym roku, kiedy na ekrany kin wejdzie „Liarmouth: A Feel-Bad Romance”.

Monika Żelazko

Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję