„Historia, która mogła, ale nie musiała się wydarzyć” | recenzja filmu „Grzyby”

Film „Grzyby” w reżyserii Pawła Borowskiego to bez wątpienia jeden z czarnych koni tegorocznego Konkursu Polskich Filmów Fabularnych. Najmniej „głośny” i najsłabiej wypromowany z filmów tegorocznej rywalizacji jest prawdziwym odkryciem. 

„Grzyby” podzielone są na akty, które wyróżnia czarna plansza z kolejnym numerem oraz z opadającymi paskami czegoś w rodzaju zasięgu (sieci wifi albo radaru wojskowego). Parcelacja nie jest do końca czytelna, a forma jej przekazania sprawia wrażenie głębszego wejścia w historię przedstawioną w filmie. Niemniej jednak jest to dość nietypowa i w pewien sposób „old-schoolowa” forma oddzielania kolejnych fragmentów fabuły. Cały film dzieje się w lesie, a jego otwarcie to spacer staruszki (w tej roli genialna Maria Maj), która w całkowicie prosty sposób przemieszcza się po zalesionych ścieżkach, podziwiając uroki przyrody, zbierając owoce leśne czy też grzyby

Pod koniec pierwszego aktu (mamy ich dziewięć), starsza kobieta napotyka dwójkę młodych ludzi, przebranych w szlacheckie/książęce stroje. Roboczo nazwani zostali przez twórców jako książę i księżniczka, jednak przez całą fabułę trójka bohaterów pozostaje bezimienna. Nagłe spotkanie wywołuje konsternację po obu stronach. Z jednego punktu widzenia młodzi cieszą się, że odnaleźli kogoś, kto będzie mógł wskazać im drogę i pokierować przez nieznane im rejony. Pozostają jednak w tym całym przedsięwzięciu nieufni, przepytując starszą kobietę czy też zabierając jej kozik, którym wspierała się przy zbieraniu grzybów. Ona sama również ma bardzo mieszane odczucia w kontekście zmiany planów swojej wędrówki, chce pomóc młodym (szczególnie, że dziewczyna doznała urazu), ale wątpi w ich opowiadane historyjki. 

Doskonały wybór padł na udźwiękowienie filmu i muzykę. Nie jest ona wybijająca się na pierwszy plan, ale w odpowiednich momentach podnosi tempo historii i poziom zagwozdki z jaką zmierzyć musi się oglądający. W trakcie całego filmu nie mamy łatwości w określeniu epoki, w której dzieją się wydarzenia. Strój, zachowania, język czy też jakiekolwiek poszlaki scenerii i fabuły nie wskazują nam na wiele. Wiemy, że akcja może dziać się w Małopolsce z uwagi na wspomniane wioski i miejscowości, wiemy też, że młodzi są ubrani tak nietypowo, bo jak sami twierdzą to taka forma żartu ze swoimi znajomymi. Młodzi grają w „kotka i myszkę” ze starszą kobietą, a piorunujące wrażenie robi Jędrzej Bigosiński (debiutujący na ekranie). Podejrzliwość, spojrzenia i mimika bohaterów dostraja poziom intrygi. Twórcy skutecznie stopniują treści przekazywane widowni, a zbudowane przez nich napięcie i tak nie przygotowuje odpowiednio na finał. Ostatni, dziewiąty akt filmu jest najkrótszym, ale i najdobitniejszym z elementów. Dochodzi do całkowitej transformacji wcześniej zakładanych scenariuszy w głowie oglądającego, a sposób podania rezonuje bardzo długo po seansie. [Więcej o zakończeniu na dole.]

Film miał tylko jeden pokaz przed Festiwalem Mastercard OFF CAMERA w Krakowie, a mianowicie podczas „Fantastic Fest” w Austin we wrześniu ubiegłego roku. Annick Manhert (dyrektorka programowa tego festiwalu) napisała o nim tak: W „Grzybach”, historii opartej na faktach, które „mogły, ale nie musiały się wydarzyć”, polski filmowiec oferuje powolną, szarpiącą nerwy opowieść, w której widzowie są po mistrzowsku prowadzeni krętą ścieżką wątpliwości. Film zdecydowanie wymaga cierpliwości, ale rozwiązanie jest tego warte. Gorąco zachęcamy do obejrzenia filmu „Grzyby” gdyż jest to jedno z ciekawszych doświadczeń oferowanych przez tegoroczny Konkurs Polskich Filmów Fabularnych Mastercard OFF CAMERA. 

„Grzyby” w reżyserii Pawła Borowskiego nominowane są w trzech kategoriach podczas 17. edycji Festiwalu Mastercard OFF CAMERA:

  • Paweł Borowski w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych.
  • Maria Maj w kategorii Najlepsza rola żeńska w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych.
  • Jędrzej Bigosiński w kategorii Rising Star za najlepszy debiut aktorski. 

Projekcje „Grzybów” podczas Mastercard OFF CAMERA 2024 będą miały miejsce następująco:

  • 27/04/2024 21:00 – Kino Pod Baranami – Sala Czerwona
  • 28/04/2024 16:45 – Kino Agrafka
  • 02/05/2024 20:30 – Kino Pod Baranami – Sala Czerwona, pokaz Q&A – Mastercard Special Screening

 

UWAGA – ostatni akapit tekstu zawiera spojlery istotne z punktu widzenia fabuły. 

Wspomniany finał filmu to jego zdecydowanie najlepsza część. Nie ujmując skrzętnie budowanej fabule w ciągu 60-ciu paru minut, to ostatni akt całkowicie zwala z nóg. Moment, w którym cała ta niedopowiedziana, z pozoru prosta historia zagubionych w lesie partnerów, nabiera innego kontekstu, jest uderzający niczym fala rozburzonego morza. Idyllicznie i niespiesznie prowadzona narracja została zdeptana w momencie, w którym okazuje się, że całość akcji działa się w czasie okupacji nazistowskiej, a młodzi to tak naprawdę uciekinierzy z obozu koncentracyjnego. Paweł Borowski w swoim filmie w sposób znakomity opowiedział historię, za którą laury w ostatnim czasie zbierał Jonathan Glazer. Oczywiście miał dużo mniejszy budżet i skupił się na innym, równie istotnym elemencie całej układanki, jednakże warto zaryzykować stwierdzenie, że zrobił to lepiej. W opowiadaniu Borowskiego do samego końca możemy tylko spekulować o co właściwie chodzi w filmie, nie ma wielu wskazówek, a cały film wydaje się zupełnie niewinny w zestawieniu z jego zakończeniem. Niemniej jednak przy powtórnym seansie dostrzega się rzeczy, które podświadomie uciekały z naszej percepcji, a film Borowskiego nabiera jeszcze większego blasku. Chapeau bas za opowiedzenie historii w sposób niedosłowny, mówiąc między wierszami o prawdzie, która mogła, ale nie musiała się wydarzyć.  

 

Marcin Telega

 

Skip to content
Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję