International Festival
of Independent Cinema

25.04 – 4.05.2025, Kraków

Dziadek, autostop i Young Leosia | recenzja „Delegation”

Po szkole a przed odbyciem obowiązkowej służby wojskowej młodzież izraelska przyjeżdża do Polski, by odwiedzić miejsca pamięci obozów Zagłady. W trakcie takiej podróży w każdym coś pęka, bo odkrywa historię swojej rodziny, albo także prawdę o sobie samym. Nie inaczej było w przypadku bohaterów „Delegation”.

Frisch, Nitzan oraz Ido jadą z grupą z Izraela do Polski żeby odwiedzić miejsca, w których znajdowały się obozy Zagłady. Wieczorami w trakcie „grup dzielenia”, każdy opowiada jak przeżył ten dzień, co go poruszyło i czy płakał – na to ostatnie w większości czekają uczestnicy tej podróży, na pierwsze łzy. Tak jakby to tylko one świadczyły o emocjach. Frisch, Nitzan oraz Ido przeżywają to jednak inaczej, ale nie mniej intensywnie. Towarzyszy im także dziadek Frischa – ocalały z Szoa, który przekazuje młodym ludziom swoją historię – nie zawsze kompletną i nie zawsze składnie, ponieważ jego pamięć szwankuje. Dociera jednak do serc uczestników, dla których pamięć świadka wydarzeń jest najważniejszym elementem wizyty w każdym obozie.

I to właśnie dziadek jest dla Frischa ucieczką od kolegów. Zawsze trzyma jego stronę i rozumie go lepiej niż on sam. Jest mostem, łączącym świat, w którym jest i w którym chciałby być, ale nie ma na to odwagi. Frisch jest bohaterem niezdecydowanym – z jednej strony pragnie wyrazić swój bunt, ale nie wie jak to zrobić. A przecież buntować się można na różne sposoby – czasem nawet nieświadomie. Dla jednych będzie to niepodporządkowanie się regułom i ucieczka z miejsca zbiórki, dla innych kradzież buta, albo wymknięcie się nocą z hotelowego pokoju, by przy „Szklankach” przekraczać swoje kolejne granice. W tych ostatnich Frischowi pomoże Anna (grana przez Karolinę Bruchnicką), wyjaśniając mu reguły „gry” i wprowadzając do świata, który nie jest mu znany, ale Frisch bardzo pragnie w nim być.

Bo „Delegation” to także historia o miłości – jej szukaniu, odkrywaniu, ale też próbie zrozumienia czym ona jest. Każdy z bohaterów jest na innym jej „etapie” i czego innego potrzebuje, ale co innego też dostaje, chcąc nie chcąc wpływając tym samym na „przydział” kogoś innego. I tu z pewnością najbardziej skomplikowany wydaje się portret Nitzan, której miłość do Ido nie jest odwzajemniona, a przynajmniej nie w taki sposób w jaki by chciała.

To z pewnością ważny film w izraelskiej debacie o podróżach do Polski, pokazujący, że nie zawsze i nie tylko chodzi o wzmacnianie świadomości narodowej. To jednak także portret współczesnej młodzieży i próby jej zrozumienia. Bo przecież wszystko z czegoś wynika, a świat młodych ludzi ma więcej szarości, niż czerni i bieli, co mogłoby się wydawać.

Kinga Majchrzak

     

    Skip to content
    Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję