International Festival
of Independent Cinema

25.04 – 4.05.2025, Kraków

Dorastanie na złej drodze | recenzja filmu „Motherhood”

Reżyserka Pilar Palomero przedstawia swój drugi film fabularny – surową, hiperrealistyczną opowieść o nastolatce, która z dnia na dzień musi zmierzyć się z ekstremalną sytuacją, wymagającą od niej stania się dorosłą: macierzyństwem.

Carla jest 14-letnią dziewczynką. Ma przesadny temperament i jest nieposłuszna, samolubna, drażliwa, i często daje upust swojej złości w groźny, prowokacyjny sposób. Prawie nie rozmawia z matką, z którą mieszka w obskurnym, przydrożnym domu obok baru, w którym pracuje. Gdy rozchodzi się wiadomość, że jest w ciąży, zbuntowana nastolatka zostaje umieszczona w domu dla nieletnich.

„Motherhood” to trudna opowieść o zmaganiach dzieci, które muszą dorosnąć zbyt szybko. Z niemal dokumentalną jakością Palomero pokazuje codzienne życie młodych dziewczyn z ośrodka dla nieletnich, które zaszły w ciążę. Każda z nich próbuje stawić czoła swojemu życiu z dzieckiem w najlepszy możliwy sposób, korzystając przy tym z opieki dorosłych. W bardzo realistyczny sposób ukazany jest kontrast pomiędzy ogromną odpowiedzialnością, jaką muszą wziąć na siebie nastolatki, a niewystarczającymi zdolnościami, które posiadają. Pokazane jest życie, które trzeba przeżyć będąc jeszcze niedojrzałym i kruchym, a także nauczyć tego życia swoje dzieci. Przypadek głównej bohaterki jest szczególnie trudny – niezdolna do myślenia o niczym innym niż o sobie, nadpobudliwa, irytująca, lekceważąca. W rzeczywistości jednak Carla jest zwyczajnie zagubiona.

Fragment filmu o rozmowie telefonicznej jest wspaniały –  to jedna z niewielu okazji, by przyciągnąć widza, który jest świadkiem ciągłego buntu Carli, jej często niepoprawnego sposobu radzenia sobie z sytuacją i brakiem cierpliwości, który uniemożliwia sprostanie wymaganiom, jakich wymaga od niej macierzyństwo. To wspaniałe, że reżyserka nie tłumi celowo jej historii, a nawet wzbogaca ją o dodatkowe fragmenty pewnego ukojenia, towarzystwa, świętowania. Duże znaczenie dla fabuły mają też próby połączenia świata dzieci ze światem dorosłych, ich wzajemne przenikanie się i narastające przez to konflikty, także te wewnętrzne. 

Świetna obsada pokazuje przepaść między lekcją zdrowego rozsądku, którą dostały inne młode matki, a ciągłym unikaniem tej lekcji przez Carlę.  Niezwykle emocjonalnie wpływa na widza także duet nastolatki z matką i ich niezwykle skomplikowana relacja, przeplatana próbami zbliżenia i stopniowym poddawaniem się. Kreacja twórcza jest niezwykle naturalistyczna i podkreśla brzydotę miejsc, w których przychodzi biednym dziewczynom spędzać swoją codzienność.

Pomijając surowość formy przedstawienia opowieści, a także samej historii, musimy docenić śmiałość i ryzyko reżyserki w wyborze tak surowego podejścia do produkcji, gdyż „Motherhood” nie należy do kina „samozadowolenia”. Psychologiczne zagłębianie się w sytuację bohaterów niewątpliwie zrazi część widowni ze względu na smutek towarzyszący wielu scenom, jednak takie właśnie ma być to niezwykłe dzieło. Mamy tu zbiór wycinków z życia, dramat szorstkich, marginalnych ludzi, których życiowe podróże obrały bardzo skomplikowane ścieżki. Postacie dziewcząt w centrum to miażdżąca duszę kolekcja nieszczęść. Nie ma tu szczęśliwego zakończenia, bo nie może go być. Właściwie w ogóle nie ma zakończenia jako takiego, ale to trzeba już zobaczyć na własne oczy. 

Natalia Majchrzak

     

    Skip to content
    Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję