Festiwal Mastercard OFF CAMERA dobiega końca, ale zostało jeszcze kilka filmowych hitów, które wciąż mamy okazję obejrzeć! Jednym z nich jest film „Mascotte”, czyli opowieść o rodzinnych trudnościach i bólu.
W swoim najnowszym filmie, „Mascotte”, Remy Heugten skupia się na duszącej, a nawet dziwnej relacji między matką a synem. Nastolatek Jeremy całkowicie zatraca się w bezsensownej przemocy, by w końcu ktoś go zauważył. To wołanie o uwagę w filmie, który poza tym jest dość stonowany.
Jerry to sfrustrowany chłopak naszych czasów. W swoim (nieidealnym) życiu musiał wiele znieść. Mieszka z matką Abbey i siostrą Emine, przez co bardzo brakuje mu w życiu postaci ojca. Szybko okazuje się, że Abbey zabrała swoje dzieci od ojca, a Jerry jako małe dziecko był przez niego umniejszany. Jerry przejął rolę ojca w rodzinie.
Tak jak Jerry’emu brakuje wzoru do naśladowania, tak Abbey brakuje partnera w swoim życiu. Wykorzystuje swojego syna w niezdrowy sposób, aby wypełnić ten brak. W dość niefortunnych momentach, Jerry odkrywa, że jego matka szuka również uwagi innych mężczyzn. Jerry czuje się wyraźnie odrzucony i w rezultacie jeszcze bardziej popada w destrukcyjny wir.
Van Heugten pokazuje w swoim filmie, co dzieje się z dziećmi, gdy zostają porzucone przez własnych rodziców. W drodze do dorosłości Jerry szuka ukojenia w nielegalnych bójkach i innych przejawach przemocy. Jest to wołanie o uwagę i akceptację, coś, czego nie mógł oczekiwać od swoich rodziców. Jego siostra, Emine, nadal szuka ojca i lubi ukrywać się w swoich domowej roboty pluszowych kombinezonach, właśnie po to, by nie zostać zauważoną.
„Mascotte” jest przeciwieństwem historii o dojrzewaniu. Zamiast Jerry’ego, który w kwiecie wieku powinien odkrywać siebie, on tylko wszystko, co ma. Przemoc ma sprawić, że poczuje się silniejszy, ale za każdym razem taka próba kończy się kolejnym rozczarowaniem. Sam sobie jest na szczycie wszystkich innych rozczarowań, które spotyka na swojej drodze. Smutna spirala upadku jest przedstawiana stopniowo.
A wszystko to na archetypicznym holenderskim tle. Młodzi ludzie, którym grozi wkroczenie na złą drogę, ponieważ nie otrzymują od rodziny uwagi, na którą zasługują: to się dzieje na naszym podwórku. Kto pomaga tym młodym ludziom, zwłaszcza, gdy niechcący przeganiają wszystkich ze swojego życia? Bardzo istotne pytanie, które Heugten zadaje w czasie, gdy opieka nad młodzieżą w Europie nie jest w najlepszej kondycji i wielu młodych ludzi nie ma gdzie się zwrócić ze swoimi problemami.
Społeczna ważność „Mascotte” jest ogromną zaletą filmu, a dialogi niezwykle ją podkreślają. Rozmowy, jakie prowadzą Abbey i Jerry, sprawiają, że relacja matka-syn wydaje się czasem jeszcze dziwniejsza i bardziej niezdrowa, a przez to łatwiej nam zauważyć problem. Niejednokrotnie wydaje się, że każdy w filmie żyje we własnym świecie, kompletnie uciekając od przerażającej rzeczywistości, która niestety koniec końców dopada każdego po kolei.
Natalia Majchrzak