Burza po burzy | recenzja „Storm”

Żadnej tragedii nie da się przewidzieć i na nią przygotować. A jak sobie potem poradzić i żyć dalej? Odpowiedź na to pytanie nie istnieje. Powrót do normalności okaże się największym wyzwaniem i zostanie naznaczony nie jedną porażką, o czym przekonały się bohaterki filmu „Storm”.

„Storm” to fabularny debiut norweskiej reżyserki Eriki Calmeyer. Jest to również imię jednej z głównych bohaterek — ośmioletniej dziewczynki, która na początku filmu siedzi w samochodzie i liczy przejeżdżające auta. Scena nagle urywa się, gdy dolicza do dziewiątego pojazdu, gwałtownie wstrzymując przy tym oddech ze strachu. W ten subtelny sposób zostajemy powoli wprowadzeni w pełną napięcia i niepokoju atmosferę, która utrzymuje się do końca historii.

Sceneria, czyli dzika norweska natura, jej surowość i nieskalaność pogłębiają jedynie grozę. Storm, jej matka Elin oraz młodszy brat Ulrik wybrali się w podróż do lasu na ryby. Gdy kobieta wypakowywała potrzebne sprzęty, dzieci oddaliły się w głąb drzew i pewnym momencie ich głosy ucichły. Słychać było tylko samotne świerki ptaków. Elin zerwała się do poszukiwań, ale niestety było już za późno… dotarły do brzegu rzeki.

„Storm” to niezwykle przejmująca opowieść o tragedii samotnej matki, która straciła syna i musi znaleźć w sobie siłę, by wychować córkę. Śmierć Ulrika jest jednak sprawą pozornie zamkniętą — jego utonięcie zostaje poddane policyjnemu śledztwu, badającemu potencjalny udział Storm w wypadku brata. Elin chroni dziewczynkę na wszystkie możliwe sposoby, ale nie udaje im się uniknąć uciążliwych plotek w szkole. Nie pomaga w tym również fakt, że Storm wykazuje agresywne zachowania wobec swoich rówieśników.

Postać Storm jest niezwykle skomplikowana psychicznie. Przez dłuższy czas zarzeka się, że nie pamięta, co zdarzyło się nad rzeką, a później wypiera prawdę, oskarżając na przesłuchaniu matkę o przemoc domową. Robi to być może z zemsty, a może ze strachu przed rzeczywistością? Elin stara się jak może, by zapewnić Storm najlepsze warunki życia, nie jest to jednak łatwe, gdy nosi się w sobie straszliwą wiedzę o wydarzeniach tamtego dnia.

„Storm” to wciągający film i naprawdę dobry debiut reżyserski. Otoczka tajemnicy i kryminalne wstawki okazują się być świetnym dopełnieniem dramatu oraz psychologicznej analizy bohaterek. 


Alicja Utrata 

     

    Skip to content
    Zezwól na powiadomienia OK Nie, dziękuję