29 lipca 2024 roku mija równo 70 lat od daty publikacji pierwszego fragmentu książki „Władca Pierścieni”, czyli „Drużyny Pierścienia”.
W drugiej połowie XX wieku nie było ważniejszej książki w literaturze fantasy, zaś świat filmu XXI wieku już na samym początku został pochłonięty przez trylogię Petera Jacksona. Jak ważne dla popkultury jest to dzieło nie oddają same liczby (przytaczane poniżej), ale również liczne inspiracje w dalszym tworzeniu światów fantastycznych i miliony fanów na całym świecie.
Siedemnaście nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej z trzydziestu nominacji, dziesiątki nagród w konkursach na całym świecie i horrendalne zyski z Box Office to liczby, którymi pochwalić mogą się filmy. W przypadku literatury – „Władca Pierścieni” został sprzedany w ponad 150 milionach egzemplarzy co czyni tę książkę jedną z najlepiej sprzedających się pozycji literackich w historii.
Za lotr.fandom.com: „Władca Pierścieni często mylnie nazywany jest trylogią. Tak naprawdę to powieściowa całość podzielona na sześć ksiąg. Ze względu na swoją dużą objętość został wydany w trzech tomach, głównie pod wpływem nacisków wydawcy. Nie było to jednak oryginalne zamierzenie Tolkiena.”
J.R.R. Tolkien na stworzenie swojego opus magnum poświęcił ponad dekadę czerpiąc inspiracje z przeróżnych źródeł. Za kluczowe uważa się jego zainteresowanie historią, mitologią w tym tą wyspiarską. W założeniu chciał on dokonać pewnej kontynuacji mitycznego opowiadania o legendarnych czasach Wysp Brytyjskich. Mylnie powtarzaną tezą dotyczącą tworzenia „Władcy Pierścieni” jest twierdzenie, że istotną rolę przy pisaniu książki odegrał udział Tolkiena w I wojnie światowej i osławionej bitwie pod Sommą. Sam autor kilkakrotnie zaprzeczał tym doniesieniom, jednakże nie sposób doszukiwać się podobieństw w opisywaniu scen batalistycznych do faktycznych przekazów z linii frontu.
Powodów sukcesu książek Tolkiena jest zdecydowanie bardzo dużo. Jednym z istotniejszym jest sam sposób przedstawiania bohaterów, zadbanie o ich „background” i sposób w jakim opowiadają o swojej przyszłości. Nietuzinkowe było też podzielenie historii na kilku głównych bohaterów, które później będzie sprytnie wykorzystywane przez innych twórców gatunku. Historia przedstawiona jest na tyle rozbudowana, że odbiorcy pozwala na szerszą gammę interpretacji i odczytywania przeróżnych analogii oraz odniesień do kultury. Mimo, tego że na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z klasyczną walką dobra ze złem to powieść oferuje nam bardziej szare spojrzenie na kontekst wydarzeń. Również tworzenie przez Tolkiena zdywersyfikowanych ras ich kultur, języków, historii, zwyczajów i całej otoczki związanej z ich relacjami i życiem, perfekcyjnie działa na immersję w trakcie czytania, czy też później oglądania adaptacji filmowych.
Pokolenia ludzi wychowane na literaturze Tolkiena do dziś zachwyca się stworzonym przez niego światem Śródziemia. Niemała społeczność fanowska, cosplayerzy, adaptacje filmowe, growe oraz próby kontynuacji i tworzenia dalszych wydarzeń wprawiają w osłupienie.
Niewątpliwie „Władca Pierścieni” starzeje się dobrze i mimo co raz liczniej występującego prezentyzmu w ocenie książek i filmów, one nadal utrzymują pozycje klasyków w swoich kategoriach. Saga stworzona przez Brytyjczyka odcisnęła gigantyczne piętno na popkulturze i jej przeróżnych elementach, a komercjalizacja sztuki znajduje co raz to nowsze pomysły na wykorzystanie bohaterów i przygód ze Śródziemia. Po siedemdziesięciu latach „Władca Pierścieni” to nadal dobra pozycja, a osiągnięcia i bariery jakie przełamały zarówno książki jak i filmy wciąż budzą podziw.
Marcin Telega
fot. kadr z filmu, materiały promocyjne dystrybutora